Może na przełomie roku 2014/2015 będzie przełom i częściej będę aktualizował bloga 😉 Zacznę od dzisiaj, mimo, że ten niezwykły ślub odbył się kilka miesięcy temu. Czemu niezwykły? Przecież każdy ślub jest wyjątkowy… no ale nie na każdym ślubie Pan Młody gra swój własny koncert między ceremonią a weselem;), no ale po kolei …
Piotra Kajetana Matczuka „znałem” wcześniej, ale tylko z występów na scenie Ełckiego Centrum Kultury.. Anię natomiast poznałem dopiero w dniu ich ślubu, przesympatyczna dziewczyna, która zarażała wszystkich uśmiechem. Przygotowania do ślubu odbywały się w Reglu, rodzinnej miejscowości Piotra, wystrój domu dał ciepłe kolory na zdjęciach…
Po przygotowaniach przyszedł czas na ceremonię ślubną, która odbyła się w Kościele Najświętszego Serca Jezusowego w Ełku. Mimo, że jest to jeden z tych trudniejszych kościołów (do fotografowania) to lubię tu robić zdjęcia, bo ceremonie tu zawsze są „przyjazne” i raczej wesołe (jeżeli możemy mówić o ślubie jako czymś wesołym ;))
No i w tym momencie zazwyczaj głodni goście pośpiesznie jadą na wesele zjeść rosół czy też flaki (no może nie głodni goście, tylko ja), ale nie w tym przypadku. Zaraz po życzeniach całe wesele przeniosło się do Ełckiego Centrum Kultury wysłuchać koncertu zespołu „Piramidy”. Jako, że z racji mego zawodu często fotografuję koncerty, to ani razu na widowni nie siedziała Panna Młoda.. bywały zakonnice, ale nie Panna Młoda. Przyznam szczerze, że mój organizm nauczony jest, że po życzeniach dostaje pokarm i kiszki mi grały osobny koncert, ale nie było źle.. 😉
Po półtoragodzinnym koncercie ruszyliśmy do Zdunek, a dokładniej mówiąc do Oberży pod Gontem. Jedna z fajniejszych restauracji w naszym regionie, zawsze dobre jedzenie i ogarnięta obsługa. Czemu to takie ważne by obsługa wesela była ogarnięta? W czasie pracy fotografa jest wiele wrażliwych momentów, które należy uchwycić, a zdarzają się sytuacje w których np. podczas pierwszego tańca młodej pary kelnerki roznoszą przez parkiet posiłki – niestety ale są takie sytuacje. Dlatego lubię pracować w „oberży” bo oni szanują moją pracę, ja szanuję ich.. no ale ja nie o tym 🙂
No, a, że historia toczy się kołem.. to na sam koniec wróciliśmy do Regla – na plener rzecz jasna. Wrażliwość oczu Piotra na słońce była tak duża, że na dzień dobry padła komenda „Ty tylko stój, Ania będzie wyglądać”. No i tak też było 😉 W sesji prócz pięknej Ani wystąpiły dwa piękne konie. Na początku nie chciały współpracować bo miały ciekawsze zajęcia niż jakaś tam sesja, ale po paru minutach dodały „tego czegoś” do zdjęć…