Mówiłem nieraz i nawet nie dwa razy o tym, jak cenie sobie historie, które są długie. No, a to jak mi się wydaje będzie historia jeszcze dłuższa. Lidia to owoc miłości dwójki osób z którą mam do czynienia od prawie zawsze, jak nie z Nim od małego, to z Nią od „trochę” większego przy naszej współpracy przy blogu o kulturze www.napieknej.pl. Zresztą twarze możecie też kojarzyć z historii ślubnej, którą też miałem przyjemność fotografować, a kolejną historię, niech opowiedzą zdjęcia.