Sobotnie południe miało być spotkaniem przy kawie (odkładanym prawie od roku), ale świadomość, że jest tam małe dziecko samo w sobie kazało mi wziąć ze sobą aparat. Kawa była niczego sobie (z ekspresu rzecz jasna), ale to i tak mała gwiazda skupiała całą moją uwagę. Najlepsze było to, że mimo, że nie siada, nie raczkuje (do tyłu zaczyna) to słucha uważnie co się do niej mówi – na wszystkie prośby typu „głowa w bok”, „popatrz tutaj” reagowała lepiej niż niejedna starsza koleżanka po fachu ;).