Dwa różne koncerty w dwóch różnych miejscach, Greetings from Poland (Marcin Pyciak) pojawił się już na moim blogu przy okazji koncertu w Jazz Clubie Papaja, tym razem jednak zagnało mnie do Karczmy Stary Spichlerz. Niby ten sam repertuar co w poprzednim koncercie ale wydźwięk zupełnie inny, jako, że Stary Spichlerz ma ciut większą powierzchnię koncertową, publiczność żywo reagowała na to co działo się na scenie. W tym przypadku dodatkowego smaczku dał jeszcze VJ EmDek, który ożywił ciemnawy wystrój karczmy.
Koncert Leskiego natomiast odbył się w ostatni piątek w Jazz Clubie Papaja. Znałem jego repertuar wcześniej więc wiedziałem, że mogę się nastawić na pełen relaks i przyjemne spokojne dźwięki… niestety nic bardziej mylnego. Tzn. Leski muzycznie świetny, wokalnie uderzał w te punkty w które powinien, ale to co robiła publiczność tego dnia to jednym słowem skandal. Nigdy w życiu nie byłem na takim koncercie na którym ludzie okazują zero szacunku dla wykonawcy i zamiast skupiać się na muzyce człowiek słuchał albo głośnych rozmów albo oglądał pijackie tańce jak na końcówce wesela. Koncert super, ale co z tego, jak kilka osób z przypadku całą atmosferę rozniosło w drobny mak. Następnym razem będzie lepiej, mam nadzieję.