Kilka miesięcy temu miałem nie małą przyjemność doświadczyć czegoś zupełnie nowego w wydarzeniu które przecież już całkiem dobrze znam. Ślubów widziałem w swoim życiu już parę, ale prawosławny pierwszy raz… a szkoda, bo jest na co popatrzeć…
Jak to mówię first things first. Tym razem czyjeś przeznaczenie zespalało się w Hajnówce, kawałek drogi od Ełku (w którym mieszkam, rzecz jasna) i już podczas tego kawałka drogi widać było co mnie czeka. Z każdym kilometrem dzielącym mnie od domu w lusterkach zostawiałem coraz więcej kościołów, a coraz częściej przed przednią szybą widać było cerkwie. Nigdy nie jeździłem w tamte strony i po raz pierwszy trafiło do mnie, że tuż obok jest inny świat.
Nie tylko dla mnie była to nowość bo i Michał – pan młody – jest katolikiem, co też nadawało temu dniu jeszcze więcej uroku. W końcu coś nowego chciałoby się powiedzieć 😉 Przygotowania szły szybko i w wesołej atmosferze – Basi – pani młoda – nie schodził uśmiech z twarzy, jak się okazało to wada wrodzona i zostało jej tak do końca 😉
No ale co było potem… przed wyruszeniem na ślub obejrzałem setki zdjęć ze ślubów prawosławnych, urywki filmów by nic mnie nie zaskoczyło.. a jednak. Takiego ogromu kolorów, takiego wystroju nie widziałem nigdzie, ale to nic dziwnego bo i Sobór Świętej Trójcy w Hajnówce jest największą w Polsce dwupoziomową cerkwią prawosławną. Ale nie sama budowla dawała ten koloryt, sam sakrament jest bardzo ciekawy dla oka. Zapalone świece, korony trzymane nad głowami młodych, byłem zachwycony mogąc to wszystko dokumentować. Sposób poruszania się po samej cerkwi znacząco się różni od tego do czego jestem przyzwyczajony na co dzień – nie ma ław, ani krzeseł – więc wszyscy stoją dookoła i przyglądają się całości z bliższej perspektywy, co pozwala na niemalże dowolne wybranie perspektywy i sposób budowania kadrów jest dużo łatwiejszy…
Wesele odbyło się w Restauracji Leśniczanka w Hajnówce. Impreza nie różniła się już tak znacząco od ceremonii ślubnej ;). Sporą popularnością cieszyła się fotobudka do której co jakiś czas zaglądałem no i przyznam, że jest to ciekawy pomysł do wzbogacenia księgi gości – małe polaroidy były od razu przyklejane do księgi, co na pewno będzie fajną pamiątką za kilka lat. W tym miejscu chciałbym przeprosić zespół i kolegę kamerzystę z którym pracowaliśmy tego dnia, za to, że nie pamiętam ani nazwy zespołu ani nazwiska kamerzysty. Czemu przeprosić? Bo zespół grał bardzo fajnie i zabawy miał na poziomie i warto by polecić, a kamerzysta – co się nie zdarza za często, miał świadomość co się dzieje dookoła i nie mieliśmy problemu „walki o pozycję”.
Plener niestety nie odbywał się w Hajnówce, a w Ełku. Pierwszy raz miałem przyjemność być na „żabim oczku” z drugiej strony, fajne miejsce, ale sam tam na bank nie trafię 😉 Podsumowując, chciałbym częściej mieć przyjemność fotografowań śluby prawosławne, a nie raz na siedem lat… Może się uda 🙂 Przepraszam też, za jakość zdjęć, jako, że nie mogłem się zdecydować które wybrać to wstawiłem ich trochę za dużo kosztem jakości.. na facebooku będą w lepszej rozdzielczości 😉