Tego sierpniowego dnia odkryłem uosobienie szczęścia i to przez duże „SZY”. Miałem zacząć reportaż od przygotowań u pana młodego i to w jaki sposób mnie on przywitał ustawiło moje samopoczucie do końca dnia.
Tak szczerego uśmiechu, wyrazu szczęścia, radości nie widziałem nigdy u nikogo. Tym bardziej u pana młodego w dniu ślubu… Śmiałem się, że Krzysiek jak był mały wpadł do kociołka z … – tutaj wstaw dowolny rozweselający wspomagacz i taki jest do tej pory. Ciężko było znaleźć moment w którym się nie śmiał i dobrze bo w końcu Karolina to był strzał w dziesiątkę. Po wesołych przygotowaniach w Prostkach pojechaliśmy do Rajgrodu, gdzie przygotowywała się Karolina i gdzie miał się odbyć ślub. Tutaj nie było inaczej, rolę „śmieszki” przejęła świadkowa – Marta.
W kościele p.w. Narodzenia NMP w Rajgrodzie byłem pierwszy raz no i cóż.. dobra passa z poranka została podtrzymana. Bardzo piękny, przestronny i jasny kościół pozwolił na wygodne fotografowanie ceremonii. Tutaj oczywiście Krzysiek szalał z uśmiechem dalej, chociaż jak niedawno rozmawialiśmy to mówił, że przy przysiędze zrobiło mu się słabo, no ale się nie dziwie, skoro musiał tyle kobiecie naobiecywać ;).
Wesele odbyło się w Restauracji „Wenus” w Grajewie, a towarzystwo bawił zespół Convers – dają radę. Podczas przyjęcia odbył się krótki pokaz sztucznych ogni – co prawda nie był to pokaz z cyklu „Ełk, Ogień & Woda”, aleeeee fajnie było i tak :).
Na plener z Arturem Danielukiem – kamerzystą, pojechaliśmy do Rajgrodu – no i tam musiałem być prowadzony za rękę, bo nigdy tam nie fotografowałem, na szczęście Karolina i Krzysiek z góry zaplanowali gdzie chcą mieć zdjęcia więc praca była zdecydowanie ułatwiona :). Fajnie było brać udział w czyimś przeogromnym szczęściu, więc i ja tak naprawdę miałem szczęście.
Powodzenia Wam