Małe spotkanie po latach, a to dlatego, że z Kasią widziałem się już na zdjęciach lat temu sporo, gdy próbowaliśmy zrobić sesję na koniu… wtedy nasze spotkanie nie było zbyt owocne – no może pomijając poobijany tyłek Kasi, gdy koń na którym wtedy jechała postanowił ją zrzucić i pobiec z powrotem do stadniny…
No, ale wróćmy do tego co było teraz ;). Przygotowania odbywały się w przepięknym domku w Małkiniach o tyle nietypowo dla mnie, bo oboje szykowali się w tym samym domku. Mimo, że spotkaliśmy się tego dnia dosyć późno i do ślubu zostało ze 2 godziny wcale nie było czuć żadnego z tym związanego napięcia – jak się okazało potem, zostało tak do samego końca.
Po szybkim błogosławieństwie ruszyliśmy do kościoła pw. NMP Królowej Apostołów w Ełku, który mimo, że cały w cegle i drewnie, przyjemnie oddaje kolory sukni. Po ceremonii ślubu – która przebiegła bez żadnej wpadki, młodzi przeszli do bryczki (mimo, że do samego ślubu jechali samochodem) i ruszyli przez centrum miasta do Hotelu Rydzewski, gdzie odbywać się miało wesele.
Od kiedy główna sala Hotelu Rydzewski przeszła remont lubię tam robić zdjęcia – co prawda bez dodatkowych lamp błyskowych wyzwalanych zdalnie miałbym mały problem (czarny sufit niezbyt lubi odbijać światło), ale to już jak powiedziałem nie mój problem. Wesele prowadzili wodzirej i DJ, których niestety znowu nie zapamiętałem (w sensie jak się nazywają i skąd są), a szkoda bo całkiem przyjemnie prowadzili zabawę, odpowiednio dawkując przerywniki zabawowe z tańcem, na plus można dodać jeszcze, że przyjemnie ozdobili salę światłem.