Karolina i Piotr – reportaż ślubny

Picture of Kuba

Kuba

Ta para była dla mnie wielką niewiadomą, wcześniej ich nie widziałem, ani z nimi nie rozmawiałem, moja praca została „zakontraktowana” przez siostrę Piotra, która tańczyła kiedyś w Ełckim Teatrze Tańca skąd się znaliśmy (nie, żebym ja tam tańczył)…
Zdjęcia zacząłem wyjątkowo najpierw od przygotowań młodego. Pierwsze, co się zrzuciło w oczy to nieco filmowe nawiązania (ale jak się okazało raczej przypadkowe), nigdy nie widziałem obrączek z grawerem z Władcy Pierścieni „One Ring to rule them all, One Ring to find them, One Ring to bring them all and in the darkness bind them” – oczywiście całość się nie zmieściła, ale dla mnie jako fana Tolkiena ta drobnostka już mnie pozytywnie nastawiła na resztę dnia. Po przygotowaniach w samochód jak ze „Zmienników” i heja do Karoliny. No, a tam, wesoło. Bardzo przyjemna atmosfera, trochę przemeblowania pokoju i heja do kościoła.

Kościół pw. Św. Rafała Kalinowskiego jest bardzo przyjemny do robienia zdjęć (pod względem architektonicznym), ale czasem lubią się tam pokomplikować kolory. O samej ceremonii za dużo powiedzieć nie mogę, poza tym, że świadek się wykazał i jak widać na jednym ze zdjęciu, podreperował prującego się delikatnie Piotra ;). No, a po ceremonii heja na wesele.

No, a wesele… wyjątkowo odbyło się we Fregacie… no dobra, nie wyjątkowo tylko ostatnio jak zawsze 😉 no, ale prawda jest taka, że kuchnia we Fregacie po prostu rządzi. Zabawę rozkręcał ten sam zespół co w poprzednim materiale ślubnym – u Klaudii i Rafała – czyli zespół „Marathon”. Na uwagę zasługuje jeszcze dekoracja sali, którą na życzenie Karoliny przygotowała kwiaciarnia Iza… lampiony zrobiły robotę. No a oczepiny…. oj jaki to był show jednego aktora.. i to byłego aktora Teatru 30 Minut – Patryk, który złapał muszkę, tak wdzięcznie oświadczał się babci, która złapała welon, że cała sala pękała ze śmiechu. Piękna sprawa 🙂 No, a po weselu heja na plener.

No z tym plenerem to nie było tak, że od razu po weselu, żeby nie było 🙂 No, ale pojechaliśmy na działkę Karoliny i Piotra, która miała wszystko co do zdjęć potrzeba: jezioro z pomostem, wieeeelkie drzewo, sad z jabłkami, no i mały domek. Bomba, chciałbym taką działkę mieć – jak Wam się znudzi to wiecie komu możecie ją oddać ;).
Kończąc, ale nawiązując do początku (jaką to niewiadomą byli dla mnie Karolina i Piotr), to na koniec mogę stwierdzić, że spokojnie mógłbym się z nimi na piwo wybrać (gdybym piwo pił), bardzo sympatyczni, otwarci, a co najważniejsze z duuuużym dystansem do siebie ludzie 🙂 To był fajny czas.