Paulina i Jan – Kościół Akademicki św. Anny w Warszawie

Picture of Kuba

Kuba

Ja nie wiem jak to się stało, że nie wstawiłem tego wpisu wcześniej, nadrabiam zatem zaległości. Kulisy tego „zlecenia” były dosyć dziwne i zawiłe i to dlatego, że pierwszy kontakt z młodymi miałem może dwa tygodnie przed ślubem, ale to nic. Całość odbyła się w stolicy, Warszawą zwaną, ale nie dane mi było uczestniczyć w przygotowaniach, miałem zacząć od samego kościoła i tak też to wyglądało. No, a dodać trzeba, że było od czego zaczynać – Kościół Akademicki św. Anny, póki co, jest najpiękniejszą świątynią jaką widziałem na żywo. Ogrom kościoła sprawiał pewne techniczne problemy, bo jak w krótkim czasie obejść go całego dookoła i wszystko sfotografować jak jest po prostu gigantyczny. Ogólnie całość tak bardzo się różni od tego co znam z naszych ślubów/mszy – balon z Olafem z Krainy Lodu podczas mszy? Nie ma problemu. Turyści wchodzący w czasie ceremonii? Nie ma problemu. Miałem wrażenie, że mój sposób „cichej pracy” tutaj tak jakby nie miał racji bytu, ale ceremonia to ceremonia. Inną rzeczą są też życzenia przed kościołem… jako, że to Stary Rynek, a ludzi dookoła setki, torba z całym sprzętem cały czas na ramieniu, gdzie w Ełku pozwalam sobie na spokojne odłożenie torby na ziemię. Fotografów w tym momencie pojawia się kilkunastu, zwłaszcza obcokrajowcy, a w pamięci utkwiła mi pewna egzotyczna pani, która bez żadnego skrępowania podeszła do świadkowej sprawdzać czy kwiaty, które trzymała w rękach, są prawdziwe czy sztuczne. No i potem ten spacer na miejsce przyjęcia weselnego, baaaardzo efektowna rzecz, przyznam. Jako, że wesela nie było, tylko samo przyjęcie, to był to dla mnie zupełnie inny koniec sezonu 🙂 Pleneru niestety też nie było, ale na koniec udało się na chwilę wyskoczyć z restauracji na kilka nocnych zdjęć. Był to mój drugi ślub w Warszawie… mam nadzieję, że nie ostatni 😉