Kolejny ślub, pełen emocji, chociaż jak przybyłem do Klaudii na przygotowania to podobno te głośniejsze emocje już przygasły ;). Klaudia czesana była przez Klaudię 😉 w jej rodzinnym domu…
No i ten rodzinny dom był zdecydowanie na plus, przyjemni ludzie, a furorę dla mnie zrobiła babcia, która później na chwil kilka stała się panną młodą… ale o tym później. Po szybkich przygotowaniach ruszyłem do Rafała i tam jak zresztą widać, zupełnie inne warunki, dwa różne światy, ale jak widać do siebie pasujące ;). Gdy już ruszyliśmy z Rafałem po Klaudię na błogosławieństwo byłem świadkiem najciekawszego „wykupywania” panny młodej przez młodego. Przed drzwiami najpierw stanęła baaaaaardzo młoda młoda, później… nie chcę powiedzieć bardzo stara młoda, ale nieco starsza na pewno 😉 No ale jak wiadomo, do trzech razy sztuka i w końcu trafiła ta co trafić do niego miała.
Ceremonia ślubu odbywała się w Kościele filialnym p.w. Matki Bożej Ostrobramskiej w Sędkach, a ślubu udzielał (tak wiem, że ślubu udzielają sobie sami młodzi, a ksiądz tylko ten związek błogosławi, ale szzzzz) jak się okazało kolega ze szkoły Klaudii. Świat jest mały, tak samo jak sam kościół, ale za to w pięknym otoczeniu. Byłem tam pierwszy raz, ale mam nadzieję, że nie ostatni.
Wesele odbyło się w Vivaldim w Ełku, przyznam, że dawno tam nie bywałem na uroczystościach, więc miło było wrócić do starej sali, zwłaszcza, że zawsze dobrze się tam robiło zdjęcia. Na weselu urzekła mnie, najciekawsza jak do tej pory, księga gości. Drewniane drzewko z listkami z miejscem na wpisanie imion – piękna sprawa. Imprezę weselną rozkręcał zespół „Marathon”.
No, a na plener wybraliśmy się do Olecka, lubię tam jeździć, bo wszystko co ciekawe jest w jednym miejscu, od przyrody po architekturę – jedynej rzecz, której brakuje mi w Ełku.