Jak wiadomo, nie samymi ślubami fotograf żyje, a to co najbardziej lubię fotografować to o takie małe brzdące. Maja przy okazji, nie dość, że jest małym brzdącem to w dodatku ślicznym małym brzdącem, a spotkaliśmy się z okazji jej Chrztu.
Maja to owoc miłości moich siatkarskich znajomych, których już na tej stronie gościłem z okazji ich ślubu 2 lata temu 😉 – i to dzięki temu przyjemnie mi się wchodziło do mieszkania w którym wiszą zrobione przeze mnie wcześniej zdjęcia. Chrzciny zaczynam zazwyczaj od przygotowań i tak też było w tym przypadku, jedna różnica w stosunku do pozostałych chrzcin była taka, że tutaj Maja w czasie ubierania skakała z rąk do rąk – każdy brał w tym udział ;), a zresztą… pooglądajcie sami.